Ingested

Cofnijmy się do 2004 roku, gdy w Manchesterze światu objawia się zespół Age of Suffering. Nie podbijają świata, pozostawiając po sobie wyłącznie demo oraz EP-kę. Dwa lata później kończą działalność, a jego trzech członków z miejsca zakłada Ingested. W obu przypadkach chodziło o podobny efekt – czyli brutalny do przegięcia death metal – lecz pod nowym szyldem miało być inaczej: ciężej, doskonalej, z jeszcze większą liczbą zadawanych szkód przy każdej nutce.

Anglicy pokazali zalążek umiejętności przy okazji splitu „North-West Slam Fest” z 2007 roku, ale prawdziwe mordobicie miało miejsce przy dwa lata młodszym debiutanckim krążku, „Surpassing the Boundaries of Human Suffering”. Tutaj nie było przebacz. Napięty i przepełniony obrzydlistwami metal śmierci przemieszał się z odmóżdżającym slamowym groovem oraz odrobiną nowoczesnego, deathcore’owego podejścia. W taki sposób formacja opracowała styl, którego trzyma się po dziś dzień. Są aktywni, wydają płyty w bardzo krótkich odstępach czasowych (serio – ostatnie cztery krążki ukazały się na przestrzeni czterech lat) i w żadnym wypadku nie słabną. Co więcej, to radykalne i bezduszne podejście działa na korzyść. Obecnie rzeźnicy z Manchesteru uchodzą za jeden z lepszych i popularniejszych brutal deathmetalowych zespołów młodszej generacji. Kto widział ich w Warszawie z Lorna Shore, ten wie, że to jazda na szóstym biegu bez hamulców. Ostatni krążek Ingested to tegoroczny „The Tide of Death and Fractured Dreams”.